No i wyszło jak zawsze.
Nic nie wyszło.
Ale tym razem nie z mojej winy:)
Miałam nadzieję na fajne laboratorium a zobaczyłam totalne burdello. "pracownia" mieściła się w czymś na kształt garażu z blachy falistej. Nie wyposażona nawet w podstawowe sprzęty, pełna truchła owadziego... ( to akurat mnie nie obrzydzało):).
Żeby wysterylizować cokolwiek większego od kolbki o pojemności 200 ml trzeba pakować do reklamówki i zadupczać jakieś 10 km autobusem do zaprzyjaźnionej jednostki akademickiej (na stanie "pracowni" był tylko maleńki dentystyczny autoklawik)
No co to za praca, że trzeba jeździć tam a sam? Jesteś zdany wyłącznie na siebie. I nie ma mowy
o pracy na 8 h. Roboty jest tyle...i tego latania po mieście ( w korkach, z materiałem biologicznym, kolbami itp ), że trzeba by było liczyć po 10 godzin + dojazdy. Nie byłoby mnie w domu przez cały dzień.
Ponieważ laboratorium to nie jest główna działalność firmy, to ten nieszczęsny pracownik zostaje z tym wszystkim sam...całkowicie.
Kierownictwa interesują tylko wyniki.. a i z nimi podobno nieźle sobie radzą, bo jak coś się nie zgadza to jest "szacher macher" i wszystko jest cacy (na papierze)!
No nie..
odpadam.:(
Dołujące jest to, że moja kandydatura przypadła do gustu firmie, która oferuje... gówniane warunki pracy.
Nie oczekuję wielkich dochodów ani ekstra ambitnego zadania...ale to co dziś zobaczyłam dobiło mnie :(
Kurrrwa, co za dzień ;/
Pomachałam ostatnio trochę pędzlami, wykorzystałam ryżowy papier na zrobienie takiego pudełeczka.
Z innego motywu na ryżowym papierze zrobiłam skrzynię i pudełko. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z ryżowymi papierami. Wrażenia pozytywne :)
Skrzynia to prezent dla bardzo zdolnej babeczki, która śmiga z igłą i nitką jak ta lala. Obdarowała mnie fantastycznymi szyjątkami - bułecznikiem (to taka serweta na bułki):), serduszkami, koronkowymi jajcami i aniołkami. Ja nawet za przyszycie guzików się nie zabieram bo mnie to po prostu wkurwia! Tym bardziej ją podziwiam za talent w tej sekretnej sztuce szycia:)
Dziś pewnie też chwycę się jakiegoś malowania. Muszę szybko zapomnieć o tej porażce ;/
ech.. uwielbiam te dni kiedy czuję się jak gówno... dziś wyjątkowo mocno!
"Z GÓWNA BICZA NIE UKRĘCISZ..."
Trza spojrzeć prawdzie w oczy - jestem do dupy!
Wykształceniem i moim doświadczeniem zawodowym też mogę sobie podetrzeć dupsko.
Idę zalać się bawarką.
wtorek, 6 września 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Elegancja w salonie
Stało się. Nasz salon już nie wygląda jak graciarnia. czarne paski pod łączenie tapety Nowe meble zmotywowały mnie do zmiany koloru na ści...
-
Dostałam kiedyś od teściowej szklaną bombonierkę w kształcie skorupki jajka. Trzymam tam, oczywiście, cukierki, ale ponieważ zjadła...
-
Dzieci na wakacjach u babci :) Ostatnio malowałam u teściów pokój. Dzieciom tak się spodobał odnowiony pokój, że przeniosły się tam ze span...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz