Dzieci na wakacjach u babci :) Ostatnio malowałam u teściów pokój. Dzieciom tak się spodobał odnowiony pokój, że przeniosły się tam ze spaniem.
Pokoik trochę pusty. Brakowało stoliczka. Kubeczki dzieci stawiały na podłodze...a potem wszystko wylewały! Trzeba było temu zaradzić!
Teściowa zaprowadziła mnie do piwnicy. Stał pod ścianą, przywalony gratami chybotliwy kiwok na długich nogach. W piwnicy było dość ciemnawo, stwierdziłam, że jest super i zabieramy ze sobą do domu. Tam go NIECO zreperuję i wymaluję. Zapakowaliśmy do bagażnika. 160 km później w swoim mieszkaniu mój stary rzekł : "Stara, ty to się kurwa zawsze wpakujesz!"
ło rety!!!
co ja zabrałam?!!
nogi popękane, szczeliny, że palce włożysz! Blat rozdupcony, zjedzony przez drewnojady! Nędza!
Następnego dnia, kiedy ukochany pomagał mi śrubować ramę cały czas mi prawił wyrzuty jak to biorę grata a potem proszę go o pomoc. No ale nie mam tyle siły żeby wielkie śruby wkręcać. Nawet on miał problem miejscami.
| brzydal - kiwok |
| brzydal - kiwok |
Zdecydowałam, że deski z blatu wymieniam. Z uwagi na ogólnie kiepski stan stoliczka nie za bardzo chciałam inwestować weń. Toteż wykorzystałam niewyczerpalne zasoby boazerii ze swojej piwnicy:)
Blat z boazerii osadziłam na podbitce również z boazerii.
| z podbitką pod blat |
Tutaj kupiłam 2 saszetki farby Dekoral Clean & Color - lazurowy szantung. Wykorzystałam w sumie 1,5 saszetki. Biały kolor jest również z saszetki :)
Było ciepło, więc cały syf związany ze szlifowaniem i malowaniem zrobiłam na balkonie :)
| lazurowy stoliczek |
| lazurowy stoliczek |
| lazurowy stoliczek |
Po zrobieniu paru zdjęć stwierdziłam, że jeszcze czegoś mu brakuje. Ozdobiłam więc trochę blat.
Ostatecznie wyszło tak:
| lazurowy stoliczek kiwok - krzywok |
| lazurowy stoliczek kiwok - krzywok |
Jak widać na zdjęciach. Blat jest trochę krzywy. Faluje. Nie zwróciłam uwagi, że niektóre deski boazeryjne są wygięte i mają różną grubość (brawo dla mnie;/). Pierdylion kurw posłałam w eter. Zakładałam, że blat będzie tylko klejony do podbitek. Niestety się przeliczyłam! Każdą deskę dobijałam gwoździami, ale i tak "faluje".
Najgorzej było z dobijaniem kątownika, żeby "obramować" szpetnie ochrympolone deski. Naciągałam ten kątownik, żeby mi się kąty zeszły. Ech! (nie wspomnę już o wycinaniu kątów - listwy proste - płaskie opanowałam, ale kątowniki?? kurwa!! ). Z frustracji dupnęłam młotkiem w podłogę. Kolejna panela rozdupcona!
Jakby co, będę gadać, że tak miało być. Lazurowy stoliczek z falowanym blatem :)
Yeah! Bo jak morze, to i fale!
Nastąpiło przemienienie kiwoka w krzywoka!
Ave ja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz