Właściwie to nie pisałam co robiłam podczas wakacji..
a powinnam się pochwalić :)
Mój mąż chodził na ryby, dzieci - wiadomo - zabawa w ogrodzie babci. więc żeby mi nudno nie było zobowiązałam się do renowacji starych drewnianych drzwi w domu teściów.
Teść ograniczał się do malowania tych drzwi olejną farbą co parę lat ... więc były mocno zafajdane farbami, zżółknięte, z zaciekami, oblecha!!
Po krótkich oględzinach stwierdziłam, że zdzieram do goła!
Kupiłam opalarkę i pełna wiary we własne możliwości zaczęłam zdzierać...
Myślałam sobie, że jak odsłonię gołe drzewo to być może tylko zawoskuje i zostawię tak jak jest !!
hehe - powrót do natury, stare "nadgryzione zębem czasu" drzwi w nowej odsłonie..!
takie teraz to przecież modne :))
(na zdjęciach - ładniejsze skrzydło częściowo zaszpachlowane )
Teraz już wiem, dlaczego teść namiętnie zalewał drzwi olejakami..
i nic mi nie powiedział!!!
- pełno dziur po drewnojadach odsłoniłam (dziury to mało powiedziane)
ale to i tak nie zepsuło mego zapału...
dopiero kiedy szpachelka do zdzierania lekko zahaczyło o drewno i zaczęła się sypać mączka drzewna z odchodami drewnojadów - wtedy przejrzałam na oczy! Naiwna kretynka!
jedno skrzydło to praktycznie cieniutki listek drewna a w środku pył z gównami robali!
gdybym wzięła odkurzacz i zaczęła wciągać tą mączkę z kornikowych "korytarzyków" to by z tych drzwi nic nie zostało;/
kurwa!
szpachla za szpachlą...(przestałam liczyć ile poszło pudeł szpachli)
szpachlowałam jak porąbana:)
półtora tygodnia dupcenia z obżartymi drzwiami!!
Zamalowałam je dokładnie białą farbą (ale nie olejną!) Już nawet nie pamiętam ilości warstw, całe szczęście, że farby akrylowe szybko schną! Teraz są śnieżnobiałe, ich blask aż bije po oczach :D
I chyba tyle z pozytywów. Efektu ŁAŁ brak!
Choć efekt końcowy dupy nie urywa to drzwi wyglądają lepiej niż przed "wielką kurwa renowacją "
i tak młodzieńczy zapał został brutalnie wystudzony na odchodach :D
A naiwna bździągwa więcej nie będzie "tykać" teściowych perełek oblanych farbą olejną.