Niezłe mamy priorytety. Najpierw kotłownia a teraz praca nad tarasem.
A wszystko dlatego, że pomimo naszych zdawałoby się "starannych" prac nad uszczelnieniem płyty...woda podcieka i wychodzi w gabinecie pana domu;/
Jak zadaszenie skończymy, to będziemy walczyć z grzybem w gabinecie;/
Tak to wyglądało, zanim stary zaolejował deski na czerwono :P
A tak, prezentował się tarasik w sobotę po 3 godzinnym naciąganiu plandeki..walcząc z deszczem i silnym wiatrem.
Płyty poliwęglanowe zamówiliśmy, ale musimy poczekać na nie przynajmniej 2 tygodnie;/
A tymczasem deszcz leje i leje..w gabinecie ściana wilgotnieje a mnie chuj strzela.
Przeprowadziłam udaną akcję ratunkową. A mianowicie przeniosłam mój "rozsadnik" z drugiej półki w pobliże wychodka. Znając życie- koparka, która będzie robić przyłącze gazowe - na pewno wpierdzieliłaby się w rozsadnik, i szlag trafiłby moje rozmnażane krzewinki i byliny.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz