sobota, 25 marca 2017

orzechowe myszki - hend dżob

Przyszedł weekend, wraz z nim choroba. Tym razem padło na starszą. Leży biedactwo z gorączką w łóżku i stęka :( Obudziła mnie nad ranem i już nie mogłam spać - syropki, głaskanie...itp
Ponieważ bardzo dzielnie znosi swoją niemoc, (- nie to co wrzaskliwa i "śpiąca jak chuj" młodsza), postanowiłam zrobić jej przyjemność. Na pinterescie znalazłam cudne myszki z orzechów. Spodobały mi się, tym bardziej, że dzieci mają domek z leśnymi zwierzątkami (cholernie drogimi). Narzekają, że w domku jest pusto. No to mają! Dziś wieczorem mama króliczyca znalazła na progu swojego domku orzechowe myszki.






Ani  razu nie przeklnęłam podczas pracy nad nimi, a to świadczy tylko o tym, że są naprawdę łatwe do wykonania. To jest ekspresowa robótka, na coś bardziej czasochłonnego nie miałabym teraz czasu;/ 
Składniki do wykonania myszek:
- orzechy - włoskie i laskowe, 
- mazak, 
- nóż - i/lub dziadek do orzechów, 
- obcęgi, 
- pistolet do kleju na gorąco, 
- szmatki, tasiemki, koronki
- gąbka lub wata, 
- sznurek bawełniany lub jutowy.

 1. Nie mam dziadka do orzechów, żeby otworzyć orzechy użyłam nożyka.
 2. Obcęgami oczyściłam z nadmiaru skorupy
 3. Orzech laskowy - na jasnej stronie namalowałam buźkę.
4. Uszka wycięłam z bawełnianej tasiemki.

 5. Wykroiłam mały kawałek starej gąbki na kołderkę. I owinęłam w szmatkę i koronkę.

6.  Rozgrzałam pistolet na klej. Na początek przyklejam ogon - ze sznurka jutowego

 7.Potem głowa i "kołderka". Na koniec dolepiłam uszka. Wszystkie elementy "dopychałam" wykałaczką :)





małe myszki z orzechów

małe myszki z orzechów



Dziecię pochrapuje, więc lecę się wykąpać i trochę przespać. Jak znam życie niebawem się obudzi i będzie po spaniu.

Ave ja!

środa, 22 marca 2017

jaka matka taka córka...





Jeszcze 15 lat temu pierdolca dostawałam jak mama kazała mi podlewać kwiaty. Było ich w moim mniemaniu zbyt wiele. Odgrażałam się, że we własnym mieszkaniu nie będę hodować roślin. Ona mówiła: zobaczysz, że będziesz miała! Jak zwykle miała rację. Kwiatki mam wszędzie! Już mi się nie mieszczą, czasem spadają jak firaną ruszę ;/ Surowe spojrzenie też mam po mamie. Z paroma cechami walczę :)
Moje córki też są podobne do mnie. Starsza - namiętnie aranżuje sobie kącik z przyborami plastycznymi. Niemal co dzień jest zmiana! Wczoraj ubrała pluszakom wianki na łby- bo wiosna!
i jak tak patrzę na nią ...to duma mnie rozpiera. Cała mama - myślę sobie. Z zadumy i refleksji wybiła mnie młodsza -  prawie 4 letnia, która wpadła do pokoju słodko ziewając i rzecze: Mamo, jestem śpiąca jak chuj! Ech, co za temperament - godny narowistej klaczy. Pękam z dumy! :) Wie jak mnie rozmiękczyć :)

Hiacynty rozkwitły. Zapach roznosi się po całym pokoju, lekko zabija smród poziomkowych bąków.









Wieczorem wyciągnęłam swoje skrzynki i kartony z farbami i zabrałam się za robienie jajek. Dawno nie malowałam. Lakiery wyschły, kleje i niektóre farby również. Szlag!

Pierwsze - najbardziej wymagające jajca już gotowe ;)
drewniane jajka z kokardą


Ponieważ święta tradycyjnie spędzimy u teściów udekoruję mieszkanie wcześniej - dużo wcześniej :)
Jeno zasoby farbowo-lakierowe muszę uzupełnić.

piątek, 17 marca 2017

drób na oknie




Dostałam kiedyś od teściowej szklaną bombonierkę w kształcie skorupki jajka. 
Trzymam tam, oczywiście, cukierki, ale ponieważ zjadłam już wszystko, 
zapchałam ją hiacyntami.
 Dobrze to wygląda - zostawię tak do świąt :)





Pisałam już kiedyś, że lubię drób:) Zarówno na talerzu jak i w dekoracjach. Nawet sama go "przyrządzam" :) To dekoracja, która kosztuje grosze. Tym bardziej, że po poprzednich właścicielach zostało nam w piwnicy sporo drewnianych listewek.


drobiowe zawieszki 
Dziś zatrzęsienie zdjęć z lustro-oknem (po mojemu - do zesrania) i małe przymiarki do wielkanocnych dekoracji. Kury wprowadzają sielski-wiejski klimat, który bardzo lubię.






z drobiowymi zawieszkami













Ech, chciałabym na wieś! a nie gnić w tej gównianej miejskiej dżungli. Ciągle śmierdzi smogiem. Wszyscy go wciągamy i nic. Nie robi się czyściej;/ Nasze płuca przecież fantastycznie filtrują. Ja się dziwię, że są DNI ZIEMI a nie zrobili jeszcze dnia POWIETRZA. Wszyscy moglibyśmy wyjść na ulice i solidarnie powciągać trochę syfu, w dodatku z pożytkiem dla ZUS-u :))



niedziela, 12 marca 2017

nowa komoda i o tym dlaczego nie chodzę na basen



Irytują mnie reklamy! (Wiem, nie odkryłam Ameryki!) Na programach dla dzieci - że nęcą mendziochy do zawracania dupy o kolejną bzdurną zabaweczkę. Na pozostałych programach o "niezbędnych" medykamentach. Ot choćby w porze śniadaniowej - nie za bardzo mam ochotę słuchać o infekcjach intymnych, wieczorem natomiast o problemach pana Dika... Chociaż to by miało sens: swędząca katarzyna, kitrająca w majty niezależnie od bodźców to jest wystarczająco dobry argument żeby konar nie zapłonął!? Wizja plującej niczym lama kaśki powoduje opad fujary...No jasne!
Ach te problemy!
Z takich powodów nie chodzę na basen. "Nie będę się moczyć w zupie z upławów"! - To właśnie mój argument. Po takiej odpowiedzi większość znajomych robi zdegustowaną minę. No co mam zrobić, skoro się brzydzę? Dzięki temu zabiegowi nie jestem grupą docelową reklam w porze śniadaniowej:)
(Właśnie przed chwilą leciała w telewizji i musiałam sobie pogderać!)

etap powstawania

     A z innej beczki, skutecznie zmolestowałam starego do zrobienia komody! (bo nie chodzę na basen:))
Zobaczyłam piękną na blogu home on the hill i stwierdziłam , że muszę taką mieć. Fakt, że wszystkie wymiary były podane ułatwił całą sprawę, bo mąż szybko dał się namówić :) Ale potem jak zaczęliśmy się do tego zabierać to pozmienialiśmy wymiary (jest nieco większa). Cała konstrukcję stary robił przy mojej małej pomocy. Wykończenie zostawił mnie. Nauczyłam się cięcia na skos. Nie jest to proste. To tak jak z kierunkami - wiem, gdzie jest lewo. Ale jak ktoś mnie zapyta to muszę pomyśleć dłużej!:) Z docinaniem listewek było podobnie, przymierzałam, wiedziałam gdzie mam zrobić cięcia i w którą stronę, po czym podchodziłam do skrzynki uciosowej i robiłam na opak!
Gamonica! Naklnęłam się za wszystkie czasy. Ale zrobiłam! I jestem z siebie taka dumna, że hej!
Nie dość że ładna, to jeszcze tania!:P






Stare "hobo" rozkręciliśmy i zrobiliśmy dzieciom biurko. W dużym pokoju zrobiło się więcej miejsca bo nowy mebel jest węższy :) Stary również zadowolony. Myślę że niedługo to powtórzymy. Wywaliłabym niejeden mebel :)






Elegancja w salonie

 Stało się. Nasz salon już nie wygląda jak graciarnia.  czarne paski pod łączenie tapety Nowe meble zmotywowały mnie do zmiany koloru na ści...