Tak go nazwałam jak tylko zabrałam się do roboty. Ale od początku!
Lampka biurkowa zakupiona we wrześniu dla szkolaka spowodowała, że moje dziecię zachwyciło się jej kolorem. I stwierdziło, że dość już ma różowego pokoju, chciałoby mieć niebiesko -zielone ściany. Obiecałam, że tak zrobię.
Mijały miesiące.. a mi jakoś nie bardzo pasowało, żeby się za to zabrać.
Ferie były idealnym czasem, żeby się zmierzyć z pokojem. Miałam mieć dwa tygodnie swobody i luzu, żeby wszystko wyniuniać. (Remont przedpokoju w 2014 r pokazał mi, że nie jestem nieśmiertelna). Dlatego chciałam wolno i zbytnio się nie forsować.
Niestety dzieci pojechały do babci dopiero w drugim tygodniu ferii, więc miałam tylko 5 dni.
Zatem już w niedzielę (jak bezbożnik) zaczęłam rwać tapetę. Byłam pewna, że moja tapeta jest na podkładzie flizelinowym. Kurwa - jednak na papierowym! Połowę poniedziałku spędziłam na moczeniu ściany i usuwaniu szpachelką resztek papieru. A ileż miałam potem gipsowania! Chociaż gipsowanie to akurat lubię. Nadal pełna wiary w swoje możliwości postanowiłam pomalować tego dnia sufit, żeby we wtorek skupić się już tylko na malowaniu ścian.
Nalałam farbę, w kolorze krystalicznej bieli, do kuwety i pobiegłam do kuchni po mój ekstra nowy wałek. Nie wszedł kurwa do tej kuwety! Taki był wielki!
Malowanie sufitu to było jak podcieranie dupy szkłem. Pędzlem nanosiłam farbę na wałek a tym wałkiem w sufit! Wybornie po prostu!
A co się nakurwiłam przy tym... łoooo. Do ścian w następnych dniach używałam starego wałka z piwnicy.
Postanowiłam, że ten morski kolor, który tak dzieci zauroczył, nie będzie tak zwyczajnie pomalowany. A gdzie tam! Kto to widział po prostu niebieską ścianę?! Żaden wysiłek! Przecież ja się muszę dojebać - tak porządnie!
Mamusia wymyśliła graficzne wzorki na ścianie. Od początku chodziły za mną romby. Niestety producenci szablonów się wściekli! Im prostszy szablon - tym droższy! Tak więc esy-floresy i jakieś ptoszki to koszt 25 zl. A szablon w romby (to samo tworzywo, tylko wzór bardziej modny) - 80zł!
Przecież nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła kombinować.
Trójkąt to przecież połowa rombu. A tą kreskę między nimi się zamaluje. JEAH! Jak pomyślałam tak zrobiłam. Zamówiłam taki szablon chwaląc się wszystkim jaka jestem sprytna i oszczędna (tylko 55 zl z przesyłką)
Na próbę pomalowałam kawałek ściany. Wyglądało brzydko. Za ciemno. Trza te romby rzadziej rozmieścić. Wycinałam z papieru "romby" jako zaślepki i przyklejałam do szablonu. To zajęło mi kupę czasu.
Już wtedy myślałam sobie - kurwa! mogłam kupić gotowe romby z wielkimi przerwami między sobą!
To właśnie szablon idealny. Którego nie miałam.
😕
Szablon jest dość spory - na długość to prawie metr miał. Ile się napociłam, żeby było równo, zwłaszcza, że ściana ma garba! Poziom mi co chwilę uciekał, a szablon (przyklejony taśmą malarską) odrywał się od ściany. Częściej miałam go na łbie niż na ścianie, zwłaszcza jak już przyjął trochę warstw farby!
W jeden ręce poziomica, w drugiej szablon i jeszcze nogą przytrzymywałam.
Dwa dni malowałam te jebane romby! Na odcinku długości 200 cm!
A jak z zamalowywaniem kresek między tymi trójkątami?!
Miziałam to pędzelkiem, bo wałkiem bym wyjechała poza linie. Gorzej, bo widać było, że to malowane jest inaczej! Trójkąty wałeczkiem, przerwa -pędzlem! katastrofa!!!
Pochylona nad każdym rombem domalowywałam niedociągnięcia. Wyprostować się nie mogłam, a plecy płonęły żywym ogniem!
Do tego jeszcze tekst starego "Stara, ale ty się dupczysz"!
Przepis na sukces.
Wspominałam o tym, że farba podciekała pod szablon? I to fest!
Żeby odwrócić uwagę od niedociągnięć, popstrykałam romby farbą w spreju - złoto. Zrobiłam sobie taki mały szablonik z dziurką w kształcie rombu,żeby nie chlapać na boki. Nie wiem jak to się stało, ale kiedy pstrykałam złotem konkretnie na romby leciało jeszcze w dół - po wszystkim!
Musiałam myć ścianę, którą dopiero co malowałam ( a dopiero po 4 tyg, można ją w pełni szorować).
| błyszcząca złotem ściana |
Żeby obrzydzić komukolwiek kombinowanie, to dodam, że te moje zaślepki z papieru szybko robiły się ciężkie (od farby). Szablon odpadał od ściany. Więc co chwila trzeba było rwać ten papier i szorować cały szablon! A potem wycinać nowe romby i przyklejać ładnie taśmą malarską!
Dodatki:
- Zielona półka na książki. Marzyła mi się taka od dawna. Niestety ich ceny zwalają z nóg!
![]() |
| półka na książki |
| półka na książki |
- Biurko to pomysł z tej strony tu. Bardzo mi się spodobał pomysł z podwójnym blatem. Mam nadzieję, że zawsze będzie na nim czysto.😊
| biurko ze sklejki drewnianej |
| biurko ze sklejki drewnianej |
| biurko ze sklejki drewnianej |
| biurko ze sklejki drewnianej |
Na starym biurku nigdy nie było miejsca choćby na zeszyt - taki był zawalony (głównie plastelinowymi tworami).
Rozmiar dostosowaliśmy do naszych mikro warunków. O budowaniu tego biurka napiszę więcej ...kiedyś :)
- Dywan w nieokreślonym kolorze - wybór młodszej. Na poprzedni z motorkami patrzeć już nie mogłam
- koszyczki i skrzyneczki na plastikowy badziew- koniec z układaniem duperelek na półkach.
| tekstylne koszyki na pierdoły |
W pokoju dzieci zrobiło się lżej. Nie potykam się w drodze do okna, koniki nie spadają mi na głowę jak odkurzam. Jest czyściej :) (no może poza tymi naklejkami na komodzie).
Nawet nieźle wyszedł mi ten kolor na rombach - bardzo zbliżony do lampki. Na malowanie rombów i półki zużyłam 2 saszetki
(po 40 ml) farby Dekoral: Lazurowy szantung. Ten kolor jest tak intensywny, że rozcieńczałam go białą farbą ;) Dodatkowo chciałam uzyskać efekt blaknięcia rombów. Im wyżej tym jaśniej. Tu muszę nieskromnie przyznać, że wyszło! :D
Nie pozostaje więc mi nic innego jak dodać: Ave Ja!





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz