Mieszkamy :)
Pomimo braku wygód siedzimy już w domu i staramy się przystosowywać kolejne pomieszczenia.
Ta fotka przedstawia patent na klejenie nierównych listewek do ściany.
Jednego dnia przykleimy listwy przypodłogowe, innego tapetę i tak może nie każdego dnia...ale generalnie idziemy do przodu.
Bardzo chciałam aby stary skonstruował mi parę mebelków. Ale odmawia!
Ta budowa jest taka męcząca, że nie ma ochoty klecić mi taboretów, konsolek czy kwietników.
Na jedną robótkę go namówiłam...ale boję się, że prędko kolejnej nie zrobi.
Zostało nam trochę drewna po szalowaniu stropu.
Potrzebowałam stołeczka/ryczki do łazienki. Miała służyć do odkładania rzeczy ..a pod nią miał się chować koszyk na brudy.
Fajnie wyszło.
za-olejowany
i udekorowany
Teraz się waham, czy chcę go dać do łazienki.
Pasowałby jako kwietnik!
Zmieniając temat na mój ulubiony czyli studnię..
Zamówiliśmy studnię wierconą...i woda już nie miała bakterii kałowych, ale była tak zażelaziona że śmierdziała i miała żółtawą barwę..
ehh.
Ale cóż robić. Za premię roczną szarpnęłam się na uzdatniacze.
Te urządzenia sprawiły, że możemy użytkować wodę i przestaliśmy walić gwoździami.
Problem z wodą odfajkowany :)
Wypadałoby teraz zbadać tajemniczą sprawę braku cugu w łazience.
Zawsze coś :)
Ave Ja!