W czerwcu ruszają prace ociepleniowe domu. Jeszcze przez wielką zarazą udało mi się sprowadzić tira ze styropianem na wiochę. Zakup reszty materiału zrzucam na barki ekipy :)
Tak mi się marzy, aby w wakacje zrobić na gotowo kotłownię. Tam wiele nie trzeba, ale pod przyszły piec chciałabym mieć już wszystko wyflizowane, i zlew gospodarczy zamontować :)
Ale zanim to nastąpi musi się podpiąć do studni i kanalizacji.
Sporo kopania będzie w tym sezonie letnio-jesiennym!
Zimą zajmowaliśmy się poprawianiem poddasza. A konkretnie opuszczaniem belek o niecały metr niżej, aby były rusztowaniem pod sufit i jednocześnie podłogą na strychu. Mieliśmy w planach ocieplić wełną strych i poddasze. Ale wymiękliśmy :) Po wetknięciu wełny w pomieszczeniu garderobianym stary stwierdził "pierdolę, zamawiamy pianę"!
Ale najlepsze wydarzyło się w połowie lutego :) Moje drzwi przyjechały!
To najpiękniejsze drzwi w całej okolicy :D. Z zewnątrz zielono-niebieskie, zaś w środku białe. I to okienko, w którym tak uroczo odbijają się znienawidzone brzózki..! Bosko!
W mieszkaniu pielęgnuję gąszcz.
Te kuleczki (Starzec Rowleya) dawno już "za mną chodziły". Mam je dwa tygodnie i z radością obserwuję jak rosną :) Kiedyś będą zwisać :P No chyba, że coś zdupcę!
W pracy spotkał mnie awans. Zostałam specjalistą ds administracji. Tym samym muszę chyba odwołać stwierdzenie, że " w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem ".
Zamiast pensety i pipety od kilkunastu miesięcy dzierżę myszkę i klawiaturę. Ale też jest ok :)
Zapomniałabym wspomnieć, że mamy dzikich lokatorów w domu. Właśnie w garderobie. Wszystkiemu winna wełna. Zrobił się tam taki miły, bezpieczny i ciepły zakątek!;/ A mnie czeka niedługo (jak tylko odlecą) skrobanie ze ścian i wylewki ptasich gówien. Czadersko! ;/
Na samą myśl o czyhającym w przyszłości odgównianiu domu aż chce się rzec:
Ave Ja!




